Domańska: No no.
		   Co to? Dwudziestka... niedwudziestka?
		   Dwudziestka dwudziestka! Dobry!
	Kostecka: Szybciej trzeba, kobitki przechytrzyć,
		   bo one cwane tera: piersze siądą i wolne
		   zajmą.
		   Pod prąd pod prąd, kobito kochana!
		   Mówię pod prąd! Pod prąd, cholera jasna,
		   łatwiej wolnego...
		   O o! tam jeszcze są, pani tam biegnie!
		   To i mi zająć póki co. Ja już nie taka szybka.
		   ...
		   Za późno za późno, kobitki szybciutkie.
	Domańska: To nie dziwota - jak silne i napasione,
		   to w zajmowaniu cwane.
		   A co mnie tam: postać też moge
		   byleby w ciepłym.

	Kostecka: I byle nie w cugu, bo nogi spsuje.
		   Tylko, że tutej ziąb. Nie czuje pani?
	Domańska: No, no... Dosyć dosyć. To to trzeba przyznać.
	Kostecka: Potupać potupać. Zobaczy pani - rozgrzeje.
		   No jak?
	Domańska: Co jak?
	Kostecka: Cieplej tera? Cieplej?
	Domańska: Oho, teraz już cieplej, to to rozumiem.

	Kostecka: A tu jak cieplutko, czuje pani?
	Domańska: Gdzie, gdzie? Tutaj?
		   Czuję, tylko trochę po palcach ciągnie...
	Kostecka: Eeee, nie taki znów straszny...
		   I tak tu cieplej niż...
		   Kobito! Na głowę upadłaś?!
		   Przecie pani w cugu staneła!
	Domańska: Ja? W cugu? W jakim cugu?
	Kostecka: W cugu w cugu.
	Domańska: Eeee... i tak tu lepiej, już nie czuć tak, nie
		   wieje...
	Kostecka: Jak mówię, że w cugu - to w cugu! A zresztą...
		   To pani sprawa...
		   Radziłam... Prosiłam... Sto razy mówiłam...
	Domańska: A może i w cugu?
	Kostecka: Proszę, proszę...
	Domańska: A może i w cugu...
	Kostecka: Niech sobie pani w tym cugu stoi...
	Domańska: A może... i w cugu?
	Kostecka: Nie zmuszam... Niech sobie pani w tym
		   cugu stoi.
	Domańska: A może i w cugu?
		   Tak mnie teraz... po nogach letko powiewa.
	Kostecka: A widzi pani
		   Czasami trzeba trochę pomyśleć od czasu do
		   czasu,
		   kobitko kochana!
	Domańska: No no, trzeba trzeba, bez myślenia ani rusz.
	Kostecka: Bo jak kobita myśli - to ma. A jak kobita nie
		   myśli - to nie ma.
		   A widzi pani tamtą? No tamtą, no.
		   Ocho, zara wysiądzie. Już się wiercić zaczyna.
		   Jakby jakie owsiki miała. Białe.
	Domańska: Eeee... nie widać, żeby wysiadała i żeby białe,
		   ona tylko tak...
	Kostecka: Cha cha cha, to pani zobaczy, czy ona tylko tak!
		   To pani zobaczy, czy ona tylko tak: jak się wierci
		   i na przystanek ogląda - to znaczy: wysiada.